Gdy przeprowadziłam się z miasta na wieś, okazało się, że moje dotychczasowe umiejętności nie mają tutaj właściwie większego zastosowania. Deprymowało mnie to, dopóki nie okazało się, że nowe okoliczności są niesłychanie inspirujące, a przy tym wydają się rozwijać mnie w ważnym – z mojego punktu widzenia – kierunku.
Po przeszło dziesięciu latach mieszkania na wsi nauczyłam się, w jaki sposób radzić sobie z gospodarstwem i z otaczającym światem, nie opuściło mnie natomiast dziwne, acz miłe poczucie surrealizmu.
W moich wyobrażeniach wiejskiego siedliska nieodłącznym elementem obrazu był kilkuhektarowy obszar ziemi wokół domu. Ktoś nawet proponował mi zakup działki o powierzchni tysiąca metrów kwadratowych, ale wydało mi się to pomysłem tak absurdalnym, że od razu go odrzuciłam. Zresztą działka budowlana o niewielkiej nawet powierzchni jest na ogół droższa od działki rolnej. W moim przypadku koszt siedliska był podobny do ceny działki budowlanej w gęstwinie podobnych działek i domów.
Jeśli nie macie innego wyjścia i kupujecie dom w osiedlu domów jednorodzinnych, ten poradnik będzie dla Was, niestety, mniej użyteczny. To, co można zrobić dla siebie, to przynajmniej wywrzeć nacisk na inwestora lub odpowiedni urząd, by pośrodku osiedla powstał choćby niewielki skwer, a na nim drzewa, kwiaty i ławeczki. Jeśli z czasem powstanie jakieś lokalne stowarzyszenie, będzie można wystąpić o dofinansowanie działań i prac, na przykład uzyskać środki na zakup rzutnika i ekranu, organizować pokazy filmów dla mieszkańców i zaproszonych gości. Można robić przyjęcia, święta, urodziny, albo wystawy sztuki.
Kiedyś, gdy całe dnie spędzałam w pracy, w mieście, a noce – na wsi pod miastem, nie miałam szansy poczuć się częścią wiejskiej wspólnoty. Oczywiście nie było też mowy o wiosennym siewie rzodkiewek i sałaty. Żyłam jedną nogą na wsi, drugą w mieście.
Na wsi można robić najrozmaitsze rzeczy. Do dyspozycji jest spora przestrzeń, inspirujące piękno krajobrazu, a także nieco odmienne niż w mieście pojęcie czasu. Wieś jest spowolnieniem. Zatrzymuje człowieka. Zarówno fizycznie, jak i psychicznie. A bycie wieśniakiem to powód do dumy. Zawiera w sobie ogromną wiedzę na temat natury, która to wiedza nie jest dana człowiekowi w mieście, choćby całymi dniami przesiadywał w parkach.
Gdy kupiłam ziemię na Warmii, zamarzyłam o lawendowej plantacji na zboczu małej górki. Wystarczyło pójść do sklepu ogrodniczego po nasiona, poprosić sąsiada o zaoranie pola, przeczytać to i owo o lawendzie, poeksperymentować. Następne działania to już tylko konsekwencja tego pomysłu.
Po jakimś czasie można odnaleźć się – prawda, że będąc nieco spracowanym – w dojrzałym i pięknym, wymarzonym świecie. Może to być dom wśród fioletowych łanów lawendy, z suszarnią kwiatów, gdzie na werandzie sączymy lawendowe wino i zdumiewamy się, że wszystko to wydarzyło się naprawdę. Nasz piękny dom może też stać wśród dorodnych winorośli, zaś w piwnicy ustawione będą, aż po łuki sklepień, stojaki z butelkami wyśmienitego wina. Nasi goście będą rozkoszować się jego smakiem, z uznaniem kiwając głowami i cicho pomrukując. Albo może zdarzyć się, że dom i ogród pełen będzie niespotykanych form i instalacji artystycznych, znakomicie współgrających ze sobą i ciekawie wkomponowanych w otaczający krajobraz. Wielu ludzi zapragnie nas wtedy odwiedzić, aby pozwolić zainspirować się tą niecodzienną galerią sztuki gdzieś na końcu świata.
Dlatego też przyjmuję – doskonale pasujące do mojej wizji – robocze założenie, że Czytelnik pragnie: obcować z pięknem, czyli jest estetą, spokoju, czyli czuje się przemęczony, ma pewien dynamizm życia wewnętrznego, czyli rzadko się nudzi i jest ciekaw życia, wraz z jego niespodziankami.
Jak to ujął kiedyś nasz przyjaciel, nieżyjący już poeta Andrzej Sulima-Suryn:
Wszystko jest po Twojej myśli. Tylko pomyśl…
Zapisz się na nasz newsletter i dowiedz się, co u nas słychać!
Uwaga, od 20 grudnia 2024 do 6 stycznia 2025 jesteśmy na urlopie. Wszystkie zamówienia, otrzymane w tych dniach będziemy wysyłać od 6 stycznia. Pozdrawiamy! Odrzuć